venerdì 2 maggio 2008

Poznaj zarobki twojego sąsiada!



Nowy skandal podzielił Włochów: w środę pojawiły się na stronie Wydziału Ministerstwa Gospodarki i Finansów (Agenzia delle Entrate) ogólnodostępne oświadczenia majątkowe wszystkich Włochów z 2005 roku. Choć zgodnie z rozporządzeniem Rzecznika ochrony danych osobowych i prywatności oświadczenia zostały usunięte ze strony, rozpoczął się boom na ich ściąganie z Internetu, głównie przy użyciu programu Emule. Jak podaje Corriere ciekawscy szukają porad na różnych blogach i forach, i nie jest tajemnicą, że uzyskanie informacji o zarobkach jest dziecinnie proste (np. na Emule należy jedynie wpisać kod miasta, a listę kodów można znaleźć na stronie Agencji). Jak podkreślają udzielający rad, nie należy się obawiać, że ściągając listę popełnia się przestępstwo, bo same oświadczenia majątkowe to dokumenty publiczne. (Może i ja poszperam i dowiem się ile zarobił w 2005 roku mój znienawidzony profesor!). Według Ministerstwa opublikowanie danych jest wyrazem walki z tymi, którzy nie płacą podatków.
Zdaniem komika Beppe Grillo kto nie płaci nie ma się czego obawiać, a ten kto na spisie figuruje może mieć duże kłopoty. Grillo oskarża na swoim blogu wiceministra finansów Vincenzo Visco, że uległ namowom mafijnych organizacji, bo szpiegowanie sąsiada jest niczym wobec możliwości, że z danych skorzystają organizacje, które mając do dyspozycji spis zawierający informacje o majątku i adresie (zdobyte legalnie) mogą go użyć do celów przestepczych.
Wiceminister replikuje, że chodzi o zasady demokracji i transparencji. Vincenzo Visco przekonuje, że takie praktyki są stosowane na całym świecie i jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości wystarczy, że obejrzy jakikolwiek serial amerykański. Dodatkowo listy były już gotowe w styczniu, ale z uwagi na tocząca się wówczas kampanię wyborczą Visco odłożył na później swoje przedsięwzięcie. Zdaniem przedstawiciela Ludu Wolności publikacja danych w sieci jest niczym nieuzasadniona i działa przeciwko społeczeństwu.
Jak podkreślają różne stowarzyszenia konsumenckie, obywatele mogą wystąpić o odszkodowania w związku z publikacją, na którą nie wyrazili zgody. Tym bardziej, że na formularzach oświadczeń podatkowych nie figuruje żadna informacja o możliwym udostępnieniu tych danych publicznie.
Niektórzy twierdzą wręcz, że Vincenzo Visco postanowił się zemścić i opublikować zarobki wszystkich, bo sam zarobił jedynie ok. 130 tysięcy euro.
Według wielu obserwatorów źródło problemu nie tkwi w pogwałceniu praw konsumenckich, ale tym, że rząd Prodiego nie powziął żadnych poważnych i konkretnych kroków w walce z tzw. szarą strefą decydując się w ostatnim momencie jego działalności na ten kontrowersyjny krok.
Nie wszyscy jednak są przeciwni propozycji Visco. Niektórzy twierdzą, iż w ten sposób każdy będzie mógł się dowiedzieć kto podatków nie płaci, i odkryć wszystkie fałszerstwa np. kiedy ktoś na niższym stanowisku zarabia więcej niż ten na wyższym.
„Szaleństwo, to jest szaleństwo” wykrzykuje Grillo i zestawia nowy pomysł rządu Prodiego do ułaskawienia więźniów z 2006 roku. Ale jego fani tym razem nie odpowiadają solidarnie tak, jak w przypadku innych inicjatyw. W komentarzach na blogu komika (http://www.beppegrillo.it/) można znaleźć wiele słów krytyki pod jego adresem, a główna dotyczy faktu, że Grillo wzbogacił się zdecydowanie ZA bardzo organizując manifestacje „V-Day” (w zestawieniu Luciano Benetton zarobił 1.635.722, Grillo 4.272.591 a Roberto Benigni 3.580.995 euro) i, jak na przykładnego genueńczyka przystało zapomina o wszystkim kiedy chodzi o pieniądze.
Tkwi w tym trochę prawdy, zwłaszcza jeśli przeanalizujemy niektóre postulaty wysunięte przez Grillo (np. 113 baz NATO we Włoszech jest niezgodne z artykułem 10 Konstytucji, który wyraźnie podkreśla, że Włochy potępiają wojnę). Podstawowym problemem jest jednak fakt, że komik wrzuca ”wszystko do jednego worka” i często zestawia realne problemy z pobieżnym analizami czyniąc swoje występy bardzo efektowne, ale mało efektywnymi. Dodatkowo kiedyś, podczas swoich występów, potępiał całym sercem Internet i komputery, a dziś używa ich do swoich celów. Podobnie było ze zniewoleniem i otępieniem, które produkują reklamy do momentu, w którym wziął udział w jednej (jogurt Yomo). Przykłady te potwierdzają tezę, że Grillo to przede wszystkim przedsiębiorca i nie należy bezgranicznie wierzyć we wszystko co mówi (być może gdyby jego fani byli troche bardziej krytyczni, ujawnienie zarobków ich idola nie byłoby dla nich takim szokiem).
Grillo nie pełni żadnej politycznej roli (wyniki otrzymane prze jego sympatyków, np. Lista Gadających Świerszczy lub Przyjaciele Beppe Grillo były dosyć mizerne), choć wielu chciałoby mu ją przypisać. W szeregach Lewicy Tęcza nie brakowało głosów obwiniających komika o ich sromotną porażkę (Grillo nawoływał, aby w wyborach nie brać udziału). Zastanawiający jest jednak fakt, że a) większość biorących udział w manifestacji na Palcu Świętego Karola w Turynie zorganizowanej prze Grillo 25 kwietnia, w dzień rocznicy wyzwolenia Włoch spod faszyzmu, jednak zagłosowało, i b) nie wiadomo dokładnie dlaczego jedynie Lewica Tęcza miałaby ponieść skutki nawoływań komika z Genui.
Nie zmienia to jednak faktu, że Grillo jako jeden z niewielu porusza bardzo ważne kwestie, nad którymi nikt wcześniej się nie zastanawiał. Tym sposobem zmusza opinię publiczną do zadawania pytań i wywołuje publiczną debatę. Od 25 kwietnia trwa zbiór podpisów o wystąpienie z propozycją ludowego referendum, w którym domaga się m.in. zniesienia rejestru dziennikarzy (Ordine dei Giornalisti) i zniesienia nakładów finansowych dla mediów udzielanych przez państwo (co według komika czyni włoskie media zbyt zależne od państwa i nie całkiem wolne).
Fanów Beppe Grillo zastanawia również fakt, że ich idol najpierw wykrzykuje, iż wszystko powinno być zamieszczane w Internecie, ale kiedy rzecz tyczy się jego samego nie jest już tak kategoryczny prosząc o wystosowanie listu do nowego Ministra Gospodarki i Finansów Giulio Tremontiego, aby ten przywrócił porządek. Także część obserwatorów i dziennikarzy poddaje w wątpliwość dobre zamiary komika, kiedy broni podczas swoich wystąpień milionów Włochów zatrudnionych na umowę zlecenie i robotników, którzy giną w miejscu pracy z powodu braku przestrzegania norm bezpieczeństwa.
Do tej kwestii nawiązała również inna kontrowersyjna postać, Vittori Sgarbi (znany z ostrych słów, którymi wyraża swoje poglądy), który w programie publicystyczny Anno Zero oskarżając Grillo o to, że bogaci się MÓWIĄC o problemach i nie robiąc nic konkretnego, aby ppmóc w ich rozwiązaniu.I dzień później Beppe Grillo zmienił taktykę umieszczając na swoim blogu nowy post, w którym deklaruje iż jest szczęśliwy, że Włosi wiedzą ile zarabia. I ile płaci podatku. Wygląda na to, że wykorzystał sugestię wysuniętą przez Michele Santoro, prowadzącego Anno Zero, który bronił komika przytaczając właśnie ten argument.
Anno Zero zresztą wczoraj zupełnie się nie popisało i dziś prezes zarządu telewizji publicznej Rai Claudio Petruccioli wystosował komunikat, w którym przeprasza za zajścia miejące miejsce w studiu, głównie za to, że Michele Santoro przedstawił część manifestacji Beppe Grillo, w której komik obraża Prezydenta Republiki Włoch i jednego z najważniejszych przedstawicieli włoskich onkologów i prezesa fundacji zajmującej się badaniami nad walką z rakiem, którym jest Umberto Veronesi.
Poza tym prowadzący zaprosił także dziennikarza Marco Travaglio (głównie piszącego do lewicowego dziennika L’Unita’, który do 1991 roku był organem Włoskiej Partii Komunistycznej) i pisarza popierającego komika znienawidzonego przez Sgarbiego. Ciągłe polemiki pomiędzy oboma panami wzbudzane przez Sgarbiego i podżegane przez Santoro zupełnie uniemożliwiały śledzenie programu (także z powodu języka, którym Sgarbi sie posługuje). Ale warto też dodac, że Anno Zero rzadko charakteryzuje się bezstronniczością polityczną zapraszając na ogół przedstawicieli tylko jednej opcji politycznej (lewicy), więc obecność Sgarbiego powinna być odebrana jako ukłon w stronę centroprawicy. Warto wiedzieć, że Michele Santoro oprócz dziennikarza był także eurodeputowanym z ramienia Demokratów Lewicy. Został także oskarżony na początku 2008 o złamanie zasad obiektywizmu, itp przez Urząd zajmujący się komunikacją (choć już wcześniej otrzymał naganę za to samo przewinienie w związku z programem Il Raggio Verde).
Santoro został również oskarżony o demagogię przez Prezydenta Regionu Sycylia Salvatore Cuffaro, ponieważ podczas jednego z odcinków programu Anno Zero dziennikarz wypominał zbyt wysokie zarobki urzedników. Cuffaro opowiedział na zarzut przypominając, że zarobki Santoro (który pracuje w telewizji PUBLICZNEJ i jest w związku z tym utrzymywany po części z podatków wszytkich Włochów) wynoszące średnio 800.000 euro rocznie są ponad dwa razy wyższe od tych, które otrzymuje najlepiej zarabiający urzędnik sycylijski.
Ale włoskie media i konflikty interesów, które jak słusznie zauważył jeden z dziennikarzy obecnych w nie jest reprezentowany jedynie przez Berlusconiego i Mediaset, ale także przez kontakty mediów z bankami, przemysłem, itp. (ja bym równiez dodała stosunki De Benedetti, właściciel grupy Espresso i wydawca Republiki z Romano Prodim) to temat na oddzielny komentarz.

Nessun commento: