giovedì 17 aprile 2008

Kim jest Giuliano Ferrara?


Kim jest Giuliano Ferrara? Do niedawna głównie dziennikarz, autor i prezenter programu publicystycznego Otto e mezzo, redaktor naczelny dziennika opiniotwórczego Il Foglio, polityk. Teraz także kandydat na premiera z własnej listy Per la moratoria. Aborto? No, grazie con Giuliano Ferrara. Ale po kolei.
Ferrara zaczął swą polityczną karierę w szeregach partii komunistycznej, tak jak ojciec Maurizio, senator i redaktor naczelny komunistycznego dziennika L'Unita', biorąc udział w zamieszkach studenckich w 1968 roku. W 1983 roku Ferrara opuścił PCI (Włoska partia komunistyczna) i przenosi się do PSI (Włoska partia socjalistyczna). W latach '80 zaczął także pracę dla L'Espresso i Corriere della Sera. W 2003 Ferrara ogłosił, że w tamtych czasach był informatorem CIA. W latach '90 rozpoczął współpracę z wieloma programami w telewizji publicznej Rai i prywatnej Mediaset. W 1989 został wybrany do Parlamentu Europejskiego z ramienia PSI. Kiedy powstała Forza Italia Ferrara opuścił PSI, będącą już w rozkładzie, i zasilił szeregi Silvio Berlusconiego, w którego pierwszym rządzie był ministrem do spraw relacji z Parlamentem. W 1996 założył Il Foglio (wydaje go wydawnictwo, w którym pracuje żona Berlusconiego Veronica Lario), w którym prezentuje swoje neo-konserwatywne poglądy. Także w 1996 został na kilka miesięcy redaktorem naczelnym Panoramy. Ferrara, tradycyjnie laik, od wydarzeń z 11 września podkreśla potrzebę rewolucji moralnej.
Kampania przeciwko aborcji, została ona ogłoszona dzień po rezolucji ONZ przeciwko karze śmierci. Ferrara utrzymuje, że aborcja to absolutny skandal naszych czasów i, że powinno się chronić życie od momentu poczęcia. Kampania prowadzona na łamach Il Foglio przedstawia opinie czytelników i najróżniejszych organizacji. Ferrara poparł wojnę w Zatoce i interwencję w Iraku Busha Jr i sympatyzuje z neokonserwatywnym amerykańskimi środowiskami.
Jeśli chodzi o sam program Otto e mezzo to jest to jedna z lepszych pozycji publicystycznych i opiniotwórczych, a zawdzięcza tę właściwość głównie zrównoważonym poglądom prowadzących, którzy reprezentują obie opcje polityczne, aktualny dobór tematów, i ciekawy format, który nie pozwala na sprowadzenie rozmów do garstki banalnych komunałów. Różni dziennikarze współprowadzili program wraz z Ferrarą, m.in. Gad Lerner (jego program Infedele jest z kolei BARDZO tendencyjny = lewicowy), Barbara Palombelli, a w końcu Ritanna Armeni, lewicowa dziennikarka Liberazione.
Powróćmy jednak do głównego problemu, czyli aborcji. Słynna legge 194, która powstała m.in. po to, aby zapobiegać nielegalnemu usuwaniu ciąży według Ferrary nie spełniła swojej roli. Jednak statystyki zdają się temu przeczyć; według danych w 2006 roku doszło do 20.000 takich operacji, a liczba ta zdecydowanie się zmniejszyła od wprowadzenia, w 1978, roku tej ustawy (przedtem ok. 350.000 rocznie). Według danych przed wprowadzeniem legge 194 średnio 10 kobiet rocznie umierało w wyniku powikłań po nielegalnej aborcji. Dodatkowo po wprowadzeniu ustawy przerywanie ciąży spadło znacznie (235.000 w 1982 do 130.000 w 2006). Choć ustawa gwarantuje ogólnodostępność zabiegu, w praktyce nie każdy lekarz ma obowiązek jego wykonania: zwolnieni są ci, którzy zadeklarują bycie tzw. obiettori di coscienza, czyli ok 60% ginekologów i 46% anestezjologów, którzy koncentrują się zwłaszcza na południu kraju. Problem nielegalnych aborcji dotyka wciąż głównie imigrantki, zwłaszcza te nielegalne, pracujące na czarno i nie mające prawa do bezpłatnej opieki zdrowotnej.
Ferrara, w odpowiedzi na pełne oburzenia komentarze i manifestacje, zwłaszcza środowisk feministycznych, które usilnie podkreślają, że nie można pozbawiać kobiet prawa do decydowania o własnym życiu, deklaruje, iż jego głównym celem jest zapewnienie kobietom prawa do NIEaborcji. Trudno jest zrozumieć podobną argumentację, i przyznam, że długo nad tym myślałam, ale sens tych słów dotarł do mnie podczas wywiadu z Ferrarą w programie Invasioni barbariche. Prowadząca Daria Biniardi stwierdziła, że młode imigrantki usuwają ciążę, bo chcą być wyzwolone jak Włoszki. Przyznam, że absurdalność tego stwierdzenia była tak uderzająca, że w mig zrozumiałam o co chodzi z tym prawem do NIEaborcji. Jeśli przeanalizujemy sytuację młodych ludzi we Włoszech (nie dyskutując tu o przyczynach takiego stanu rzeczy), a zwłaszcza młodych imigrantek, które często pracują na czarno, są pozbawione opieki medycznej, pomocy finansowej ze strony państwa w postaci zaplecza socjalnego (przedszkoli, jakichś sensownych zapomóg, itp.) i przede wszystkim pomocy rodziny (tzn. np. babci, która ewentualnie mogłaby pomóc, kiedy kobieta pracuje) łatwiej zrozumieć, że często nie ma wyboru i ciążę usuwa. A bycie wyzwoloną jak Włoszka małe ma tu znaczenie.
Można więc i należy dyskutować o moralnej stronie problemu aborcji, a także o jej praktycznych skutkach. Ale warto się także zastanowić w jaki sposób państwo pomaga swoim obywatelkom, które na macierzyństwo decydują się świadomie lub przypadkowo. Często pozostawia ją samą sobie umywając ręce i proponując jako rozwiązanie aborcję, a przecież to upraszczanie problemu. W tych czasach dziecko to dosyć kosztowna inwestycja, i skoro wszyscy narzekają, że nie starcza im do końca miesiąca (a ostatnio nawet do początku trzeciego tygodnia miesiąca;) niebardzo się spieszą z zakładaniem rodziny (oczywiście przyczyn, zwłaszcza we Włoszech jest wiele). A młode imigrantki często nie mają wyjścia przy braku należytego zaplecza socjalnego i (WYZWOLONEGO podejście niektórych włoskich kobiet, patrz Biniardi i część feministek) swoją decyzję o usunięciu motywują względami finansowymi. Legge 194 może się więc wydawać, pod pewnymi względami uproszczeniem, i zepchnięciem problemu przez państwo (pozwolić kobiecie NIE usuwać ciąży to znaczy zaangażować się w zapewnienie jej warunków do macierzyństwa) i nie dziwi fakt, że żaden z liderów politycznych tej tematyki nie podjął. Przypomina to trochę sytuację z ustawą legge 180, która zarządziła zamknięcie szpitali psychiatrycznych zapominając jednak o zaoferowaniu innych form pomocy rodzinom osób z zaburzeniami psychicznymi. Można z Ferrarą polemizować nad trafnością pomysłu z zakazaniem aborcji, ale szkoda, że jego hasła nie skłoniły nikogo do analizy i nie wywołał żadnej sensownej dyskusji nad sytuacją państwa opiekuńczego, bo przecież obrzucanie pomidorami czy manifestacja z szyldami Moje ciało, moja decyzja do żadnych sensownych wniosków nie prowadzi.

Nessun commento: